Jak przystało na nauczyciela modlitwy, Benedykt XVI sam się modli.
Moc wytrwałej modlitwy
Ważną nauką podjętą przez Benedykta XVI w jego „szkole modlitwy” jest przypomnienie o mocy wytrwałej modlitwy. „Często w obliczu zła – naucza Papież – ma się wrażenie, że nic nie da się zrobić, ale właśnie nasza modlitwa jest pierwszą i najbardziej skuteczną odpowiedzią, którą możemy dać i która umacnia nasze codzienne zaangażowanie w szerzenie dobra. Moc Boga sprawia, że nasza słabość staje się owocna (por. Rz 8,26-27)”[84].
Mocy modlitwy Kościoła doświadczył także św. Piotr. „Drodzy bracia i siostry, epizod uwolnienia Piotra, opowiedziany przez Łukasza, mówi nam, że Kościół, każdy z nas przechodzi noc próby, lecz wspiera nas nieustające czuwanie na modlitwie. […] Dzięki wytrwałej i ufnej modlitwie Pan uwalnia nas z łańcuchów, prowadzi nas, byśmy przeżyli każdą noc, w której nasze serce więzi jakakolwiek udręka, daje naszemu sercu pokój, byśmy mogli stawić czoło życiowym trudnościom, również odrzuceniu, sprzeciwowi, prześladowaniu. Epizod uwolnienia Piotra ukazuje siłę modlitwy. Apostoł, chociaż skuty łańcuchami, czuje się spokojny, jest bowiem pewny, że nie jest nigdy sam: wspólnota modli się za niego, Pan jest z nim; więcej, wie, że «moc Chrystusa w słabości się doskonali» (por. 2 Kor 12,9). Jednomyślna i wytrwała modlitwa jest cennym narzędziem pomagającym również stawić czoło próbom, które mogą się pojawić na drodze życia, ponieważ to głębokie zjednoczenie z Bogiem pozwala nam głęboko jednoczyć się również z innymi”[85]. W tym kontekście pojawia się także osobista uwaga Benedykta XVI: „Ja również, od chwili gdy zostałem wybrany na papieża, zawsze czułem, że wspiera mnie wasza modlitwa, modlitwa Kościoła, zwłaszcza w trudnych momentach. Z serca dziękuję”[86].
W katechezie o całonocnej walce patriarchy Jakuba z tajemniczą postacią nad potokiem Jabbok, Benedykt XVI stwierdza, że „całe nasze życie jest jak ta długa noc walki i modlitwy; winno wypełniać je pragnienie Bożego błogosławieństwa i proszenie o nie; nie może być ono bowiem wyrwane czy zdobyte własnymi siłami, musi być z pokorą przyjęte od Niego, jako niezasłużony dar, który pozwala na koniec rozpoznać oblicze Pana”[87].
Ale chociaż często modlitwa jest walką, albo toczymy o modlitwę walkę (z sobą, z naszymi ograniczeniami), to modlitwa jest także – jak poucza Papież – oazą spokoju. „Codzienne spotkanie z Panem i przystępowanie do sakramentów pozwalają otworzyć nasze umysły i serca na Jego obecność, na Jego słowa, na Jego działanie. Modlitwa nie jest tylko tchnieniem duszy, lecz – by posłużyć się metaforą – jest również oazą spokoju, gdzie możemy zaczerpnąć wody, która zasila nasze życie duchowe i przemienia egzystencję”[88].
Niemniej jednak, Benedykt XVI, świadomy złożonego charakteru naszej modlitwy, dodaje: „Również w naszym życiu modlitwy mogą zatem występować szczególnie poruszające momenty, w których w bardziej żywy sposób odczuwamy obecność Pana, lecz ważna jest wytrwałość, wierność w relacji z Bogiem, zwłaszcza w sytuacjach nacechowanych przez oschłość, trudności, cierpienie, pozorną nieobecność Boga. […] A zatem, im więcej miejsca poświęcimy modlitwie, tym bardziej będziemy widzieli, że nasze życie się przemienia i ożywia je konkretna siła miłości Bożej”[89].