Jak przystało na nauczyciela modlitwy, Benedykt XVI sam się modli.
Owoce modlitwy
Podstawowym owocem wytrwałej modlitwy jest duchowy wzrost modlącego się, który się wyrazi w upodobnieniu do Pana Jezusa. „Modlitwa musi prowadzić do poznania i zjednoczenia w coraz głębszej miłości z Panem, by myśleć, działać i kochać jak On, w Nim i dla Niego. Stosowanie tego, uczenie się uczuć Jezusa jest drogą życia chrześcijańskiego”[72]. Papież Benedykt XVI przypomina: „Drodzy przyjaciele, wytrwałe poświęcanie czasu Bogu stanowi podstawowy element duchowego wzrostu. To Pan da nam poznać smak swoich tajemnic, swoich słów, swojej obecności i swojego działania; odczuć, jakie to piękne, kiedy Bóg z nami rozmawia. To On pozwoli nam pojąć głębiej, czego od nas oczekuje. To ostatecznie stanowi cel medytacji: powierzanie się coraz bardziej w ręce Boga, z ufnością i miłością, z pewnością, że tylko czyniąc Jego wolę, jesteśmy na koniec naprawdę szczęśliwi”[73]. W innej katechezie Papież przypomina: „Im więcej i im lepiej modlimy się z wytrwałością, żarliwością, tym bardziej upodobniamy się do Niego, a On naprawdę wchodzi w nasze życie i nim kieruje, dając mu radość i pokój. I im bardziej znamy, kochamy i naśladujemy Jezusa, tym bardziej odczuwamy potrzebę, by obcować z Nim w modlitwie, otrzymując pogodę ducha, nadzieję i siłę w życiu”[74].
Każdy, kto się modli wcześniej czy później musi zmierzyć się z problemem – jak je nazywamy – „niewysłuchanych modlitw”. Benedykt XVI wyjaśnia: „…każdy z nas jest wezwany do tego, by zrozumieć, że gdy prosimy Pana o coś w modlitwie, nie powinniśmy oczekiwać, że spełni się natychmiast nasza wola, lecz powinniśmy raczej zdać się na wolę Ojca i odczytywać każde wydarzenie w perspektywie Jego chwały, Jego zamysłu miłości, który w naszych oczach często jest tajemniczy. Dlatego w naszej modlitwie prośba, chwalenie i dziękczynienie powinny łączyć się w jedno, również wtedy, gdy wydaje się nam, że Bóg nie odpowiada na nasze konkretne oczekiwania”. I dodaje: „Wydaje mi się to bardzo ważne: zanim dar zostanie udzielony, trzeba zwrócić się do Tego, który daje; Dawca jest cenniejszy niż dar. Również dla nas zatem, niezależnie od tego, co Bóg nam daje, kiedy Go wzywamy, największym darem, jaki może nam dać, jest Jego przyjaźń, Jego obecność, Jego miłość. On jest cennym skarbem, o który należy prosić i którego trzeba strzec zawsze”[75].
Nasza modlitwa – jak przypomina Papież – umacnia naszą więź z Bogiem, ale też otwiera nasze serce na potrzeby braci. „Nasza modlitwa otwiera drzwi Bogu, który uczy nas nieustannie wychodzenia poza krąg własnych spraw, by zyskać zdolność zbliżania się do innych, zwłaszcza w chwilach próby, by nieść im pociechę, nadzieję i światło”[76].
Benedykt XVI zwraca uwagę na błogosławione skutki jakie wywołuje w naszym życiu Duch Chrystusowy jako wewnętrzna zasada naszego postępowania. Po pierwsze, dzięki modlitwie ożywianej przez Ducha „jesteśmy w stanie oddalić każdą formę strachu i niewoli i je pokonać, żyjąc prawdziwą wolnością dzieci Bożych”. Po drugie, działanie w nas Ducha Chrystusowego sprawia, że „więź z Bogiem staje się tak głęboka, że nie może jej naruszyć żadna rzecz ani sytuacja”. Po trzecie, „modlitwa, wspierana przez Ducha Świętego, który mówi w naszym wnętrzu, nigdy nie zamyka się w sobie, nigdy nie jest tylko modlitwą za mnie, ale otwiera się na współudział w cierpieniach naszych czasów, innych ludzi. Staje się wstawiennictwem za innymi, a tym samym uwolnieniem od samych siebie, strumieniem nadziei całego świata stworzonego, wyrazem tej miłości Boga, która jest rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany (por. Rz 5,5)”[77]. Innymi słowy: „Modlitwa, dając sposobność «przyzwyczajenia się» do przebywania z Bogiem, sprawia, że ludzie kierują się nie egoizmem, pragnieniem posiadania, żądzą władzy, ale bezinteresownością, pragnieniem miłości, pragnieniem służenia, czyli są inspirowani przez Boga; a tylko w ten sposób można wnosić światło w ciemności świata”[78].
Benedykt XVI przypomina także, że „stała modlitwa rozbudza w nas poczucie obecności Pana w naszym życiu i w dziejach, i jest to obecność, która nas wspiera, prowadzi nas i daje nam wielką nadzieję również w mrokach pewnych ludzkich wydarzeń; prócz tego każda modlitwa, również w najbardziej radykalnej samotności, nie jest nigdy izolowaniem się, nie jest jałowa, lecz stanowi życiodajną limfę, która podsyca chrześcijańską egzystencję coraz bardziej zaangażowaną i konsekwentną”[79].
Wspominaliśmy już o znaczeniu pamięci w naszej modlitwie. Ale „modlitwa uczy nas [także] dostrzegać znaki Boga, Jego obecność i działanie, a wręcz uczy tego, byśmy sami byli światłami dobra, które szerzą nadzieję i pokazują, że zwycięstwo należy do Boga”[80].