Manna i jej prefiguracja w świetle Księgi Nehemiasza, Psalmów i Mądrości.
Manna jako „pokarm anielski” w przekazie Mdr 16,20-28; 19,21
Pierwsza wzmianka o mannie w Księdze Mądrości znajduje się we fragmencie dłuższej refleksji na temat Wyjścia (zob. Mdr 16,15-29):
„Lud zaś swój żywiłeś pokarmem anielskim
i dałeś im bez ich wysiłków gotowy chleb z nieba,
zdolny dać wszelką rozkosz i wszelki smak zaspokoić.
Twój dar dawał poznać Twą dobroć dla dzieci,
a powolny pragnieniom jedzącego,
zamieniał się w to, czego kto zapragnął.
Śnieg i lód wytrzymywały ogień i nie topniały,
by pojęli, że plony nieprzyjacielskie
zniszczył ogień, płonąc wśród gradu
i wśród ulewy błyskając,
i że potem, by się sprawiedliwi mogli pożywić,
zapomniał on nawet swojej własnej mocy.
Przyroda bowiem Tobie, Stwórco, poddana,
sroży się jako kara przeciw niegodziwym,
a jako dobroć łagodnieje dla tych, co Tobie zaufali.
Dlatego i wtedy, wszelkim podlegając zmianom,
służyła darowi Twemu, żywiącemu wszystkich,
według woli tych, co byli w potrzebie,
by pojęli Twoi, Panie, umiłowani synowie,
że nie urodzaj plonów żywi człowieka,
lecz słowo Twoje utrzymuje ufających Tobie.
Bo to, czego ogień nie zniszczył,
topniało rychło pod ciepłem nikłego promyka słonecznego,
by wiedziano, że w dziękowaniu Tobie trzeba wyprzedzać słońce
i wobec Ciebie stawać o świtaniu” (Mdr 16,20-28).
Już na początku pojawia się pierwsze określenie manny – „pokarm aniołów” (angéllōn trophḗ) (zob. Mdr 16,20a). Znaczenie tego sformułowania widać wyraźnie na tle omówionego wyżej zwrotu leḥem ʼabbîrîm – „chleb mocarzy” (Ps 78,25)[27], który w Septuagincie został oddany greckim wyrażeniem ártos angéllōn. Jak zostało powiedziane w poprzednim punkcie, nie chodzi tutaj o pokarm, który spożywali aniołowie. Używając określenia angéllōn trophḗ, mędrzec chciał z pewnością podkreślić kwalifikację jakościową tego nadprzyrodzonego pokarmu[28]. K. Romaniuk tak z kolei interpretuje określenie angéllōn trophḗ: „Anielski nazywa się ów chleb nie dlatego, iż rzekomo sami aniołowie mieli go przygotować (4 Ezdr 1,19), lecz dlatego, że nadprzyrodzone jest jego pochodzenie, lub że aniołowie, jako specjalni ministrowie Boga, uczestniczyli w przekazywaniu go ludziom”[29]. Wydaje się, że najprawdopodobniej autor biblijny używając określenia angéllōn trophḗ, miał na uwadze jego nadprzyrodzony charakter[30]. W tym kluczu podaje interpretację B. Poniży: „Werset 20, określając mannę pokarmem anielskim, zdaje się wskazywać na rzeczywistość, która wymyka się w pełni doczesności i zapewnia byt całkowicie odmienny od ziemskiej egzystencji, życie w świecie nadprzyrodzonym”[31].
Kolejnym określeniem manny to „gotowy chleb z nieba” (hétoimos ártos ap’ ouranoú) (zob. Mdr 16,20b). W wyrażeniu tym widać wyraźne nawiązanie do wcześniejszych tradycji (zob. Wj 16,4; Ne 9,15; Ps 78,24; 105,40), gdzie również jest mowa o „chlebie/zbożu z nieba”. Wyrażenie to podkreśla nadprzyrodzone pochodzenie manny jako pokarmu, który dał bezpośrednio sam Bóg. Mędrzec w tym kontekście wyakcentował nadto jeszcze jedną, istotną cechę manny: stanowiła ona gotowy (hétoimos) pokarm, wokół którego naród wybrany nie musiał się trudzić, aby go zdobyć. Izraelici nie potrzebowali zatem troszczyć się o zasiew i uprawę pola, aby otrzymać zboże, z którego mogliby przygotować sobie chleb do jedzenia. Bóg zsyłając chleb/zboże na kształt deszczu z nieba osobiście troszczył się o byt swego ludu[32]. Na uwagę zasługujący w tym kontekście przysłówek akopiátōs – „niestrudzenie, niezmordowanie, bez zmęczenia”[33]. Można odnieść go zarówno do Boga, jak i do ludzi, czyli do Izraelitów. W pierwszym przypadku oznaczałoby to, że Bóg, który czyni wszystko bez wysiłku, również bez trudu udzielił swemu ludowi „gotowego chleba”. W drugim natomiast – podkreślałoby fakt, że Izraelici otrzymując gotowy chleb z nieba, nie musieli się w żaden sposób trudzić, aby go zdobyć. To z kolei stoi w sprzeczności z wypowiedzią Boga, skierowaną do pierwszych ludzi po ich grzechu: „(...) przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie” (Rdz 3,17b-19a). Manna zatem jawi się jako całkowicie nadprzyrodzony pokarm, który został wyjęty przez Boga spod ogólnej zasady, dotyczącej pozyskiwania pokarmu przez ludzi[34].
Ten szczególny pokarm z nieba miał jeszcze jedną, bardzo osobliwą właściwość: był „zdolny dać wszelką rozkosz i wszelki smak zaspokoić” (Mdr 16,20c). W pierwszej kolejności pojawia się imiesłowowa forma czasownika ischýō – „zagęszczać, być silnym, mocnym; mieć wpływ, znaczenie; być równym”[35], „czynić silnym”[36] „być równoważnym z”[37]. Biorąc pod uwagę poszczególne znaczenia czasownika ischýō, można przyjąć, że manna „zagęszczała (powiększała, potęgowała[38])” wszelką/każdą rozkosz/przyjemność (hēdonḗ[39]), była równa (miała wartość) wszelkiej/każdej rozkoszy/przyjemności. Niektórzy egzegeci czasownikowi ischýō nadają sens „zabezpieczyć, gwarantować, być zdolnym do”, co oznaczałoby, że manna miała moc zagwarantować wszelką/każdą rozkosz/przyjemność. W tym kontekście na uwagę zasługuje także przymiotnik harmónios – „stosowny, odpowiedni”[40]. Wskazuje on na fakt, że manna była odpowiednia do każdego smaku, zawierała ona wszelkie możliwe smaki, które mogły zaspokoić każde podniebienie[41].
Charakterystyka manny jako nadzwyczajnego pokarmu jest kontynuowana w następnym wersecie (zob. Mdr 16,21). Autor biblijny określił ją terminem hypóstasis[42], który może oznaczać „podporę, pomoc” (zob. Ps 96,3), „zabezpieczenie, stałość, pewność, zaufanie (zob. Ps 39,8), „bogactwo, dobrobyt” (zob. Pwt 11,6)[43]. Niektórzy egzegeci próbują interpretować ten termin w sensie filozoficznym, co oznaczałoby, że Bóg udzielił czegoś ze swej substancji. Tą „substancją” miałaby być ofiarna miłość i troskliwość, którą Bóg ofiarował z siebie swemu ludowi, aby mógł on przeżyć w czasie czterdziestoletniej wędrówki po pustyni[44]. Biorąc jednak znaczenie terminu hypóstasis w kontekście Septuaginty, w której oznacza on zawsze coś, co podtrzymuje rzecz w istnieniu (zob. Sdz 6,4; Pwt 11,6; Jr 10,17; Ps 38,8), można przyjąć, że w Mdr 16,21a oznacza on „środki do życia” – realny pokarm, który zapewniał egzystencję Izraelitom na pustyni, czyli podtrzymywał ich przy życiu[45].
Jak zaznaczył autor biblijny, Bóg darował Izraelitom jako swoim dzieciom mannę, aby w ten sposób objawić im swoją dobroć. W tekście greckim pojawia się termin glykýtēs – „słodycz, słodki smak, rozkosz, przyjemność, łagodność, serdeczność”[46]. Dosłownie manna miała objawiać słodycz Boga względem Jego ludu. Uwidacznia się tutaj nawiązanie do Wj 16,31, gdzie mowa jest, że manna posiadała smak placka z miodem[47]. Wzmiankowana słodycz Boga odnosi się niewątpliwie do Jego dobroci, łagodności i serdeczności, jakiej doświadczali Izraelici w czasie wędrówki po pustyni. Manna stanowiła jeden ze znaków, poprzez który objawiała się dobroć Boga jako wyraz Jego ojcowskiej troski i miłości względem swych dzieci (zob. Mdr 16,21a: tékna)[48].
Mówiąc w dalszym ciągu o naturze manny, mędrzec stwierdził, że manna jako osobliwy dar Boga był „powolny pragnieniom jedzącego, zamieniał się w to, czego kto zapragnął” (Mdr 16,21bc). Pojawiający się czasownik hypēretéō – „służyć, być posłusznym, poddanym, podległym”[49], wskazuję wprost na fakt, że manna była posłuszna pragnieniu (epithumía = „pragnienie, pożądanie, pożądliwość”[50]) jedzącego. Wyjaśniając tę kwestię, autor biblijny, dodał, że manna zmieniała się „w to, czego kto zapragnął”. Nie chodzi o to, że manna zmieniała swoją postać, czyli transformowała się w jakiś inny pokarm, ale że zmieniała jedynie właściwości w czasie spożywania[51]. K. Romaniuk tak to interpretuje: „Manna, choć słodka w ustach spożywających, stawała się czymś różnym i najbardziej przyjemnym dla każdego podniebienia. Inaczej, przy spożywaniu okazywała się każdemu najbardziej wymarzonym pod względem smaku pokarmem. (...) Nie wynika stąd natomiast wcale, że manna rzeczywiście była dla jednych pokarmem mięsnym, dla drugich owocem, dla innych jeszcze rybą”[52].
Wyjaśniając niezwykły charakter manny, autor biblijny stwierdził także: „Śnieg i lód wytrzymywały ogień i nie topniały” (Mdr 16,22). Widać tutaj wyraźnie nawiązanie do opisu wyglądu manny (zob. Wj 16,14: „[...] pustyni leżało coś drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi”; Lb 11,7: „Manna zaś była podobna do nasion kolendra i miała wygląd bdelium [w Septuagincie: eídos krystállou]”) i do jednej z jej właściwości, którą była topliwość pod wpływem promieni słonecznych (zob. Wj 16,21: „Lecz gdy słońce goręcej przygrzewało, topniało”). Porównując mannę do śniegu i lodu, autor biblijny miał z pewnością na uwadze jedynie jej wygląd zewnętrzny, a nie konsystencję. Chodziło także o jej topliwość pod wpływem ciepła słońca. Na tym tle mędrzec dostrzegł szczególny paradoks, dotyczący manny: mimo tendencji do topienia się, Izraelici byli w stanie z niej wypiekać placki na ogniu. Ciepło ognia, której była poddawana manna w procesie przygotowywania potrawy do spożycia, nie powodowało jej znikania, sprawiało jedynie, że zmieniał się jej pierwotny wygląd, kiedy przybierała postać placków/podpłomyków (zob. Lb 11,8: „Ludzie wychodzili i zbierali ją, potem mełli w ręcznych młynkach albo tłukli w moździerzach. Gotowali ją w garnkach lub robili z niej podpłomyki; smak miała taki jak ciasto na oleju”)[53].