Eucharystia od samego początku była dla chrześcijan "źródłem i zarazem szczytem całego życia".
Przygotowanie do uczestnictwa w misterium Eucharystii
Zwykło się mówić o przygotowaniach katechumenów do przyjęcia chrztu. Jest to nieco uproszczone ujęcie tego procesu. Katechumen miał przystąpić do sakramentów inicjacji chrześcijańskiej, czy - jak to mówiono w Kościele greckim – dostąpić wtajemniczenia, czyli wprowadzenia we wszystkie najważniejsze misteria chrześcijańskie. Składały się na to trzy, według współczesnej nomenklatury, sakramenty: chrztu, bierzmowania, Eucharystii.
Katechumen był przygotowywany do przyjęcia tych sakramentów w dość specyficzny sposób. O tych sakramentach niewiele nawet podczas katechez słyszał, a już nic o samych obrzędach, natomiast zapoznawał się z tym, „w co ma wierzyć, oraz jak i o co ma się modlić”[9]. Stąd punktem centralnym przygotowań były katechezy poświęcone wyjaśnieniu Symbolu Wiary. Zanim jednak to nastąpiło, to już na katechezie wstępnej biskup zobowiązywał katechumenów do zachowania tajemnicy. O tym, czego będą w trakcie katechez słuchać, mieli z nikim nie rozmawiać. Ten obowiązek był im później wielokrotnie przypominany. Jak się wydaje, te zalecenia zapadały w pamięć i stąd w późniejszych nawet rozmowach, do tego nie wracano. Gdy o tym pamiętamy, łatwiej nam zrozumieć dlaczego temat Eucharystii nie pojawiał się w tekstach patrystycznych.
Temat Eucharystii wprost nie należał do problematyki poruszanej w trakcie katechez kierowanych do „proszących o chrzest”. Podobnie jak wcześniej temat ten co najwyżej poruszany był w ich obecności w formie delikatnych aluzji, lub też bardzo ostrożnych pouczeń. Dlaczego tak było, wyjaśnił nam już św. Augustyn. Po prostu katechumen nie był zdolny do zrozumienia tych tajemnic. Mogło się jednak zdarzyć, że biskup poruszał ten temat wyjaśniając np. czytany fragment Pisma Świętego prowokujący temat Eucharystii, albo tekst Modlitwy Pańskiej. Wtedy zbliżał się do tematu Eucharystii, ale tylko w określony sposób. Przykładem duszpasterza, który w ten sposób formował kandydatów do chrztu może być biskup św. Augustyn z Hippony.
Jednym z wezwań Modlitwy Pańskiej jest prośba o „chleb codzienny” („panis quotidianus”). Tak to przynajmniej brzmi w łacińskiej wersji tej modlitwy. Według Biskupa Hippony chleb, będący przedmiotem prośby, ma znaczenie wieloznaczne: oznacza pokarm fizyczny oraz duchowy. W jednej z katechez Biskup Hippony zwracając się do katechumenów kwestię pokarmu duchowego wyjaśnia tak: „wierni znają pokarm duchowy, który i wy będziecie znać i przyjmować z ołtarza Bożego”, a następnie poucza ich: „Będzie chlebem i jednocześnie codziennym, koniecznym w tym życiu. Czyż bowiem będziemy przyjmować Eucharystię, gdy przyjdziemy do Chrystusa i zaczniemy z Nim królowanie wieczne? Zatem Eucharystia jest naszym chlebem codziennym”[10]. Na tym temat Eucharystii się kończy.
Tym razem kaznodzieja nie ma obawy wprost przywołać nazwy chleba, którego potrzebują wierzący. Tym pokarmem, chociaż dopiero dla tych, którzy mają prawo do jej przyjmowania, czyli wiernych, jest Eucharystia. Ten chleb „znają wierni”, ale do jego przyjmowania przygotowują się katechumeni i o niego będą prosić, gdy zaczną odmawiać Modlitwę Pańską[11].
W ten sposób przybliżał św. Augustyn katechumenom prawdę o Eucharystii i jej skutkach. Okazją do tych pouczeń stała się prośba o „chleb powszedni” z Modlitwy Pańskiej, której treść Biskup Hippony przybliżał kandydatom do chrztu. Czynił to konsekwentnie ilekroć taką katechezę przeprowadzał. Można zatem traktować to, jako jego punkt programu przygotowania katechumenów do uczestnictwa w Eucharystii. Jednakowoż nie uważał, by poruszanie tematu Eucharystii w trakcie katechez przygotowujących do chrztu, było rzeczą najwyższej wagi. Biskup Hippony nie miał trudności mówić do katechumenów, w kontekście „chleba powszedniego”, o „sakramencie ołtarza”, w którym „przyjmujemy ciało Chrystusa”[12]. Takie określenia pojawiały się w katechezach poświęconych Modlitwie Pańskiej. Wprawdzie wszystkie te informacje padały w sposób bardzo lakoniczny, bez dodatkowych objaśnień, ale były one na tyle szczegółowe, choćby przez użycie w miarę precyzyjnej terminologii, że już uświadomionych słuchaczy odsyłały do tajemnicy Eucharystii. Katechumen natomiast powoli oswajał się z pojęciami i był przygotowywany na spotkanie z zapowiadaną rzeczywistością w chwili, gdy będzie mógł pozostać w kościele i uczestniczyć w całym obrzędzie. O szczegółach obrzędu nie był w żaden sposób uprzedzany. Podobne pouczenia można spotkać u innych biskupów tego okresu.
Paradoksalnie zatem, katechumen już przed chrztem, jeżeli w miarę pilnie słuchał homilii i kazań, mógł poznać nawet w sposób dość szczegółowy czym jest Eucharystia jako ofiara i uczta, oraz na jakich zasadach należy w niej owocnie uczestniczyć. Wiedział z jakim szacunkiem winien do tego sakramentu podchodzić. Natomiast nie znał obrzędu jej sprawowania, ani sposobu w niej uczestniczenia. Jeżeli korzystał tylko z oficjalnego nauczania Kościoła, a nawet jeżeli zapoznał się z dostępną literaturą, to nie powinien wiedzieć jak wygląda konsekracja chleba i wina, choć mógł sobie zdawać sprawę z tego, że coś takiego w trakcie sprawowania Eucharystii następuje.