Opowiadanie św. Mateusza kreśli przed nami niezwykłą postać ziemskiego opiekuna Jezusa.
Mąż sprawiedliwy
Dowiedziawszy się, iż Maryja jest brzemienna, Józef zamierzał oddalić ją. Ewangelista Mateusz podkreśli, iż Józef zamierzał oddalić Maryję potajemnie, gdyż „nie chciał narazić Jej na zniesławienie” (Mt 1,19). Znamiennym jest, iż Józef chciał napisać list rozwodowy i uczynić to „potajemnie” – bez rozgłosu, z dyskrecją, z miłością i z miłości ku Maryi.
Co dokładnie wiedział Józef na temat stanu Maryi? Czy wiedział jedynie o brzemienności swojej Oblubienicy? Czy wiedział także o niezwykłym poczęciu, o wkroczeniu w życie Maryi Boga w tajemnicy Ducha Świętego?
Być może Józef dowiedział się jedynie o brzemienności Maryi. Być może nic nie wiedział o nadzwyczajnych okolicznościach tego stanu. Jeśli tak, to Jego postępowanie było ze wszech miar niezwykłe. Jeśli bowiem nic nie wiedział o niezwykłym, dziewiczym poczęciu Maryi, to powinien był wnieść sprawę przed sąd. Jeśli Maryja była brzemienna, to w jego oczach była winna nieprawości – zdrady małżeńskiej. Powinien zatem zażądać dochodzenia i procesu. Gdyby zaś Maryi udowodniono winę – która w tym przypadku wydawała się być niewątpliwa – mógł otrzymać zwrot zapłaty, którą musiał wcześniej uiścić, mógł zatrzymać posag. Nade wszystko w oczach społeczeństwa zachowałby dobre imię. Zaistniała bowiem sytuacja naruszała prawa małżeńskie. Księga Powtórzonego Prawa stwierdza, iż brak dowodów prawości u dziewicy był znakiem jej winy: „Jeśli oskarżenie to okaże się prawdziwym, bo nie znalazły się dowody dziewictwa młodej kobiety, wyprowadzą młodą kobietę do drzwi domu ojca i kamienować ją będą mężowie tego miasta, aż umrze, bo dopuściła się bezeceństwa w Izraelu, uprawiając rozpustę w domu ojca. Usuniesz zło spośród siebie.” (Pwt 22,20-21). I dalej: „Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą: młodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego mężczyznę za to, że zadał gwałt żonie bliźniego. Usuniesz zło spośród siebie” (Pwt 22,23-24).
Józef zatem mógł dochodzić swoich praw. Mógł dowiedzieć się, jak to się stało, iż jego prawna małżonka stała się brzemienna. Mógł też – i wręcz powinien – domagać się kary dla winnych. Józef jednak nie czyni tego. Postanawia napisać list rozwodowy i oddalić Maryję. Czyni tak, gdyż szanuje świętość małżeństwa. Inni wskazują – że czyni tak, bo zbytnio kocha Maryję i nie chce, by w jakikolwiek sposób mogła Ona ponieść szkodę. Nie chciał dowodzić swojej wierności Prawu, nie dbał o swoje dobre imię, nie chciał czegokolwiek zyskać kosztem Maryi. Nie chciał, by podejrzana w takim wypadku o wiarołomstwo Maryja została poddana upokarzającemu procesowi. Nie chcąc publicznego procesu, publicznych zarzutów, postanawia całą sprawę rozwiązać bez rozgłosu. Można powiedzieć, iż w ten sposób Józef wręcz zdejmuje brzemię winy z Maryi, i bierze tę winę w milczeniu na siebie. Z jednej strony szanując świętość małżeństwa i będąc mężem sprawiedliwym – oddala Maryję. Jednak miłując Ją, nie pozwala, by spotkała Ją jakakolwiek kara. Być może, jak sugerują niektórzy, Józef czuł się winny, iż nie upilnował Maryi. W kulturze bowiem i tradycji Starego Przymierza najpierw ojciec, potem zaś narzeczony – byli odpowiedzialni za czystość kobiety, która była im powierzona w opiekę. Być może czuł się także i odpowiedzialny za to, że nie potrafił uchronić drogocennego naczynia, drogocennego daru, jaki został mu powierzony. Nie chciał, „by wytykano Ją palcami”. Zbytnio Ją kochał[3].