Poniższa lectio divina jest propozycją medytacji drugiej części błogosławieństw Mt 5,7-12. Cel medytacji: Błogosławieństwa zachęta dla chrześcijan do działania. Rozważanie o chrześcijańskiej gotowości do działania.
II. Meditatio – spojrzenie i przemyślenie siebie w świetle słowa Bożego
Medytacja to czas baczniejszego przyjrzenia się sobie. To czas spojrzenia na moje miejsce w poznanej i zgłębionej historii. Jest to czas ponownego czytania i zastanawiania się, jak to słowo odnosi się do mojego życia. W tej części naszej medytacji będzie więcej ciszy, więcej przyglądania się sobie samemu i swojemu życiu.
Bym był szczęśliwy
Jezus wytycza mi drogę. Jeśli na nią wstąpię – będę szczęśliwy. To jest droga błogosławieństw. Można rzec, iż każde błogosławieństwo, to kolejny krok, to kolejny znak na mojej drodze do zbawienia.
Pierwsze cztery błogosławieństwa – czyli wskazania Chrystusa – mówiły o moim wnętrzu. Błogosławieństwa te pytały, czy jestem człowiekiem ubogim – to znaczy, czy zawsze Bóg jest w moim życiu na pierwszym miejscu, czy umiem Mu ufać, wierzyć Mu? Ale pytanie o moje ubóstwo było także pytaniem o to, czy potrafię się dzielić tym, co mam. Pierwsze błogosławieństwa pytały mnie, czy odczuwając smutek z powodu swoich grzechów, z ufnością i nadzieją oczekuję spotkania z Panem? Pytały mnie, czy jestem człowiekiem łagodnym – umiejącym przebaczać, umiejącym panować nad swoim gniewem. Wreszcie pierwsze błogosławieństwa pytały mnie czy jestem sprawiedliwy – czy poznaję swoją wiarę, pytały mnie, czy mam czas i pragnienie, by spotykać się z Panem.
Będziemy bowiem potrafili wypełniać kolejne wskazania – będziemy potrafili przyjmować i realizować kolejne błogosławieństwa, jeśli w pierwszym rzędzie wypełnimy to, co mówią te pierwsze. Będziemy umieli być jego świadkami na zewnątrz, jeśli najpierw nasze serca, nasze wnętrza staną się szczęśliwe, staną się bliskie Bogu.
Trzeba, bym był ubogi – ufał Bogu i dzielił się z potrzebującymi tym, co mam; bym był smutny – to znaczy smucący się swoimi grzechami i nieustannie oczekujący na spotkanie z Panem; trzeba, bym był łagodny – cichy, pokorny wobec innych i wreszcie, bym nieustannie pragnął sprawiedliwości – bym chciał być sprawiedliwy, bym poznawał swoją wiarę, bym był człowiekiem Bożym. Czy taki jestem? Czy jestem ubogi, smutny, łagodny i czy pragnę sprawiedliwości?
Błogosławieni miłosierni
W potocznym rozumieniu człowiek miłosierny to ten, który wspiera ubogich i potrzebujących. Wiedząc już, że rozumienie wyrażenia „błogosławieni miłosierni” jako wspierania ubogich i potrzebujących jest tylko niewielką częścią znaczenia, jakie ono w sobie zawiera, zadajmy sobie samym pytanie: czy troszczę się o ubogich i potrzebujących?
Takimi ubogimi i potrzebującymi są biedni, którzy niewiele mają, którzy zmuszeni są do żebrania. Rzecz jasna, iż trzeba być roztropnym i uważać, by nie wesprzeć kogoś w złym, ale czy w ogóle zdarza mi się wesprzeć potrzebujących? Ot chociażby dać coś do jedzenia, kupić coś do jedzenia. Czy gotów jestem poświęcić chwilę czasu, by z tymi ludźmi porozmawiać? Takimi szczególnymi ubogimi i potrzebującymi są też nasi bliscy chorzy, cierpiący – chociażby w mojej rodzinie. Czy mam czas, by odwiedzić chorych rodziców, krewnych, sąsiadów. Czy zdobywam się na ten wysiłek, aby pójść do nich, by ich pocieszyć? Szczęśliwymi są ci, którzy są miłosierni…
Miłosierny jest tylko Bóg – trzeba nam z wielką ufnością myśleć o Bogu i prosić Go: udziel mi Boże Twojego miłosierdzia. Natomiast to, czy sam tego miłosierdzia doświadczę w dniu mojego spotkania z Bogiem, zależy i będzie zależało od mojego miłosierdzia względem bliźnich. Bowiem gdy przyjdzie Pan, będzie pytał, czy nakarmiłem głodnych, napoiłem spragnionych, czy ugościłem tych, którzy przybyli do mojego domu, czy wsparłem potrzebujących – chorych, uwięzionych… Pan będzie mnie pytał o uczynki miłosierdzia… czy umiem je choć wyliczyć? Czy praktykuję je?
Uczynki miłosierdzia wzglądem duszy:
1. Grzeszących upominać.
2. Nieumiejętnych pouczać.
3. Wątpiącym dobrze radzić.
4. Strapionych pocieszać.
5. Krzywdy cierpliwie znosić.
6. Urazy chętnie darować.
7. Modlić się za żywych i umarłych.
Uczynki miłosierdzia względem ciała:
1. Głodnych nakarmić.
2. Spragnionych napoić.
3. Nagich przyodziać.
4. Podróżnych w dom przyjąć.
5. Więźniów pocieszać.
6. Chorych nawiedzać.
7. Umarłych pogrzebać.
Wreszcie być miłosiernym, to chcieć i umieć przebaczać. Każdy z nas liczy, że Bóg nam wszystko przebaczy, że okaże się miłosierny. A czy ja jestem miłosierny, czy potrafię przebaczyć? Mimo wszystko, choć czasami trudno, choć czasami ten, kto zawinił, nie umie nawet przeprosić. Tylko ci, którzy sami umieją przebaczać i niosą pomoc potrzebującym, mogą liczyć na miłosierdzie Boga.