Poniższa lectio divina jest propozycją medytacji osoby Jana Chrzciciela. Jest próbą zastanowienia się na wiarą i postawa poprzednika Chrystusa na podstawie Łk 7,18-23. Cel medytacji: Skłonić do refleksji nad własną wiarą a także podbudować w chwilach zwątpienia.
Życie ukryte Elżbiety i narodziny
Św. Łukasz krótko zapisze, iż „Elżbieta poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy” (Łk 1,24). Pełna szczęścia żona Zachariasza raduje się: „Tak uczynił mi Pan – mówiła – wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi” (Łk 1,25). Będąc jednak w stanie błogosławionym Elżbieta nie pozostaje wśród osób sobie bliskich, ale ukrywa się. Udaje się na miejsce odosobnienia. Czy czyni tak tylko ze względu na zawstydzenie? Niewątpliwie jest kobietą już starszą. Stąd też niektórzy wskazują, iż Elżbieta udaje się w góry, by tam skryć się przed ludźmi. Być może rzeczywiście dla Elżbiety był to trudny czas. Być może wstyd – czy może raczej zakłopotanie sprawiły, że pospieszyła ona w góry, by tam w samotności oczekiwać na narodzenie upragnionego syna. A być może, jak sugerują inni, Elżbieta w tym niezwykłym poczęciu widziała interwencję Bożą, znak udzielonego jej Bożego błogosławieństwa. To właśnie dlatego z radością Elżbieta woła: „tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi” (Łk 1,25). Uradowana kobieta udaje się w miejsce pustynne, by móc modlić się, by usunąć się z życia publicznego, by w ciszy móc podziękować Bogu za otrzymaną łaskę.
W tę ciszę Elżbiety wkracza Maryja, która spieszy do niej, by ją wesprzeć. Do matki Jana przybywa Matka Zbawiciela. Można by powiedzieć, iż Bóg nie zostawia samej Elżbiety. Nie pozostawia jej bez opieki. Spieszy do niej sama Maryja. Spieszy by ją wspierać, by pomagać starszej kobiecie w trudnym czasie brzemienności. Gdy w życiu Elżbiety nastaje czas ciszy, w ciszy tej przybywa Pan. Bóg przychodzi do Elżbiety, gdy ta na modlitwie, w ciszy zwraca się do Niego.
Nadszedł czas narodzin. Tak Elżbieta jak i Zachariasz nie mają najmniejszych wątpliwości – ich syn, ma mieć na imię Jan – bo rzeczywiście „Bóg jest łaskawy”, bo rzeczywiście „Bóg okazał łaskę”. Nikt tego nie jest w stanie zmienić, choć ciekawym jest, iż krewni starają się przejąć inicjatywę. Chcieli zmienić decyzję rodziców. Ci bowiem, w ich opinii, winni postępować zgodnie z tradycją Starego Prawa. W duchu bowiem starej tradycji – imię chłopca powinno być takie jak imię kogoś z ich rodziny. Zachariasz i Elżbieta wiedzą jednak, iż imię Jan – którym obdarował go sam archanioł – wyraźnie wskazuje, że nastał nowy czas – czas łaski od Boga. Jan w duchu i mocy Eliasza miał przygotować nadejście Pana, który już był pośród swojego ludu w tajemnicy dziewiczego poczęcia Maryi. Stąd też tak Elżbieta jak i Zachariasz z mocą stwierdzają: „Jan będzie mu na imię” (Łk 1,60.63)
Ciekawym jest, że gdy Zachariasz odzyskuje mowę, to pierwsze słowa które wypowiada, to słowa modlitwy. Cisza w której trwał przez dziewięć miesięcy doprowadziła go do spotkania z Bogiem. Jedyne co ważne ma do powiedzenia gdy odzyskuje głos – to słowa modlitwy. Zachariasz wie co jest najważniejsze – najważniejsze co może powiedzieć to słowa: „błogosławiony Pan Bóg Izraela” (Łk 1,68). Zachariasz staje się człowiekiem, który umie dziękować Bogu za wszystko, czego w swoim życiu doświadcza. Nie tylko za to, co radosne i chwalebne, ale również i za to, co łączyło się z cierpieniem. Wszystko co pochodzi od Boga, ma na celu zbawienie człowieka. Ma na celu dobro człowieka.
(pdf) |