Trwa sąd nad Jezusem. Rozgrywa się również dramat pierwszego wśród apostołów.
Piotr i pewien uczeń
Jedynie św. Jan pisze w jaki sposób Piotr wszedł na dziedziniec. Oto jakiś uczeń – zapewne któryś z tych, który chodził i słuchał Mistrza z Nazaretu – wszedł z Jezusem na dziedziniec pałacu arcykapłana. Wszedł, gdyż był znany arcykapłanowi. Kiedy jednak zobaczył, że Piotr pozostał na zewnątrz wraca, aby pomóc mu, by go wprowadzić. Nie wiadomo kim był ten uczeń – komentatorzy podają różne możliwości. Tradycja kościelna identyfikowała owego „innego ucznia” z Janem apostołem, utożsamiając go z „umiłowanym uczniem” z innych tekstów Czwartej Ewangelii. Być może, wskazują obrońcy tej tezy, syn Zebedeusza był dostawcą ryb z Jeziora Genezaret. Stąd też był znany, stąd też mógł wchodzić na teren posiadłości arcykapłana. Czy jednak rybak z Galilei mógł być osobą znaną arcykapłanowi? Trudnym wydaje się uznanie takiej opinii. Bardziej pewnym wydaje się przyjęcie, że uczeń ten nie należał do grona Dwunastu. Stąd też niektórzy komentatorzy wskazują, że był on ukrytym uczniem Jezusa (jak Nikodem i Józef z Arymatei), inni – że był bogatym mieszkańcem Jerozolimy i w jego domu odbywała się ostatnia wieczerza. Niektórzy uważają, iż był to Jan Prezbiter, który w pewnym okresie życia opuścił Jerozolimę i przeniósł się do Efezu. Są i tacy, którzy owego ucznia znanego arcykapłanowi utożsamiają z Janem Markiem[8]. Pewnym jest tylko jedno: mógł on i chciał wprowadzić Piotra na dziedziniec. Był on uczniem Jezusa – wiernym uczniem Mistrza z Nazaretu. Nie zważając na nic wyszedł i pomógł, by Piotr mógł wejść – by dzięki temu był świadkiem wydarzeń, które miały się rozegrać.
(pdf) |