Trwa sąd nad Jezusem. Rozgrywa się również dramat pierwszego wśród apostołów.
Piotr usiadł między nimi przy ogniu
Wydaje się, iż Piotr chciał zmieszać się z pełniącymi nocną straż sługami. Siedząc wraz z nimi przy ogniu zamierzał obserwować przebieg wydarzeń. Można powiedzieć, iż Piotr chciał być blisko Jezusa, ale też umiał zadbać o samego siebie. O tej porze roku noce w Jerozolimie są chłodne. Stąd też na środku dziedzińca rozpalono ognisko. Było ono on na tyle duże, że wszyscy mogli usiąść i ogrzać się. Piotr przyłączył się. Chciał sprawiać wrażenie, iż był jednym z nich. Był ciekawy jak potoczy się sprawa jego Mistrza. Ale też chciał się ogrzać.
Od razu trzeba zauważyć bardzo ważną kwestię. Nie tylko Dwunastu stanowiło grono słuchających Jezusa. Słuchaczy towarzyszących Nauczycielowi z Nazaretu było niemało. Jednak tak arcykapłanom, jak i ich wysłannikom w Ogrodzie Oliwnym, chodziło o Jezusa (zob. Łk 19,47; 20,19; 22,54). Ciekawym jest, że nawet gdy jeden z uczniów wystąpił w obronie Jezusa (Łk 22,50), straż świątynna nie zaatakowała ani jego, ani innych. Można sądzić, iż kapłani uważali, że jedynie Jezus był dla nich niebezpieczny. Jego osoby i Jego nauki się obawiali. Nic nie wskazywało, by towarzyszący Mu uczniowie mogli być kontynuatorami dzieła. Starsi narodu byli wręcz pewni, że wraz ze śmiercią Mistrza z Nazaretu wszystko się rozpadnie (por. Dz 5,35-37).
Piotrowi zatem nie groziło niebezpieczeństwo. Nie było niebezpiecznym przyznanie się, że był uczniem Aresztowanego. Siedział grzejąc się przy ogniu. Był zdruzgotany i smutny. Jego Mistrz został aresztowany.
(pdf) |