W ostatniej rozmowie dotarliśmy z Pawłem Apostołem do Rzymu.
Wspominając w poprzednich audycjach współpracowników Pawła podkreślaliśmy, że mimo niezwykle mocnej osobowości Apostoł Narodów nie był indywidualistą.
Możemy widzieć w Pawle indywidualistę, jeśli chodzi o oryginalność jego myślenia, niezależność jego decyzji, ambicje kierownicze. W żadnym jednak razie nie wolno tworzyć sobie obrazu Pawła jako człowieka zamkniętego w sobie. Przeciwnie, szukał on ludzi, był gotów do dzielenia się wszystkim, pracował i ewangelizował razem z innymi. Umiał nawiązywać przyjaźnie. Mówi za siebie już samo to, że zakładał Kościoły, gromadził wokół siebie dużą liczbę współpracowników. W zespole zawsze pełnił rolę kierowniczą, co w gronie jego współpracowników spotykało się z pełnym zrozumieniem. Można przypuszczać, że liczni jego współpracownicy, może nawet większość, byli od niego młodsi. Do Tymoteusza, najwierniejszego spośród nich, ma stosunek ojcowski (Flp 2,22). Potrafił jednak przyjmować także posługi. W ostatnim rozdziale Listu do Rzymian o matce Rufusa mówi, że matką okazała się również jemu (16,13). Pryskę i Akwilę wychwala z wdzięcznością za to, że nadstawiali karku za jego życie (16,3 n). Ten właśnie rozdział jest wspaniałym świadectwem jego umiejętności zadzierzgania węzłów przyjaźni.