W ostatniej rozmowie dotarliśmy z Pawłem Apostołem do Rzymu.
Możemy więc powiedzieć, że charakterystyczne dla niego to jest to napięcie: z jednej strony jest Pawłowa słabość, skromność, pokora, a z drugiej moc Boga, która przez niego działa.
W tym napięciu pomiędzy jego osobistą rezerwą i wielkością misji, chyba najwyraźniej ukazuje się Paweł jako człowiek. Jedno i drugie zresztą wyczuwa się w jego listach. Wystarczy zauważyć, z jaką delikatnością, bojaźliwie niemal, w Liście do Rzymian przedstawia się nieznanemu sobie Kościołowi (1,11 n). I jeszcze pod koniec swych obszernych wywodów powiada: „A może niekiedy w tym liście zbyt śmiało się wyraziłem..." (15,15). Koryntianom wyznaje: „I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni i z wielkim drżeniem" (1 Kor2,3). Z drugiej strony wie jednak, że gdy przybędzie do Rzymu, przyjdzie tam z pełnią błogosławieństwa Chrystusa (Rz 15,29). W Koryncie jest gotów ukarać wszelkie nieposłuszeństwo (2 Kor 10,6). Dał wśród nich dowody, że jest apostołem (12,12). Jeśli chcemy się dowiedzieć, z jaką ostrością jest zdolny występować wobec swych przeciwników, jak potrafi nawet zagrozić im anatemą, wystarczy zajrzeć do Listu do Galatów (zob. 1,6-9; 5,12).