Prawdę o Chrystusie Bogu i Człowieku przedstawiały Wyznania Wiary starożytnego Kościoła.
Minęło nieco ponad sto lat i pojawił się pogląd o jednej, czyli boskiej woli w Chrystusie. Nazwano go monoteletyzmem (od gr. monos, czyli jeden i thelema, czyli wola). Zwolennicy tego poglądu próbowali w ten sposób wytłumaczyć, że Chrystus nie mógł popełnić grzechu i był w pełni posłuszny Bogu. Kościół znów zareagował, przypominając na soborach, że w Jezusie Chrystusie zostały połączone dwie wole. Dzięki swej ludzkiej woli Chrystus stał się dobrowolnie sprawcą zbawienia. W ten sposób zakończyły się spory o pełne człowieczeństwo Chrystusa.
Tym wszystkim trudnościom związanym z prawdziwym człowieczeństwem Chrystusa miał zaradzić właśnie artykuł w Wyznaniu Wiary mówiący o Jego ziemskim pochodzeniu. Domagał się on od chrześcijanina wiary w ziemskie narodzenie Chrystusa i Jego prawdziwe człowieczeństwo. Chrześcijanin winien pamiętać, że Chrystus od samego początku był prawdziwym człowiekiem. W dodatku, Wyznanie nicejskie mówiąc o „przyjęciu ciała” i powtarzając tę samą informację w formule „stał się człowiekiem”, zdaje się być wymierzone we wszystkich zwolenników tzw. teologii „logos sarx” („Słowo ciało”), przyjmujących, że Syn Boży przyjął tylko ciało ludzkie, a nie pełne człowieczeństwo[3]. Wprawdzie w Prologu Ewangelii według św. Jana wprost jest powiedziane „Słowo stało się ciałem” (J 1,14), ale egzegeci zgadzali się i zgadzają, że zgodnie z logiką języka hebrajskiego ciało oznacza całego człowieka. Zdarzali się jednak w starożytności tacy teologowie, którzy interpretowali ten termin dosłownie i z tego wyciągali daleko idące wnioski.