Najważniejszym momentem życia chrześcijańskiego było sprawowanie Eucharystii.
Komunia święta.
Obrzęd Eucharystii kończył się Komunią świętą. Przyjmował ją jako pierwszy główny celebrans, później prezbiterzy i diakoni, a następnie rozdzielano ją wiernym. Komunię świętą przyjmowano pod obydwoma postaciami. To zapewne wymagało określonych zabiegów, by obrzęd odbył się sprawnie i bez uszczerbku dla konsekrowanych postaci. O ile łatwo było podzielić i dystrybuować konsekrowany chleb, to już z kielichem tak łatwo nie było, zwłaszcza gdy wzrastała liczba uczestników, ale bliższych szczegółów nie znamy. Jednakowoż nie było w tym względzie narzekań, z czego można wnioskować, że dopracowano się skutecznych i satysfakcjonujących metod.
Komunię świętą początkowo przyjmowali wszyscy obecni. Było to traktowane jako coś naturalnego i oczywistego. Chrześcijanin szedł na sprawowanie Eucharystii nie tylko po to by w niej uczestniczyć, ale także po to, by ją przyjąć. Uczestnictwo w Eucharystii oznaczało gotowość jej przyjęcia. Ci, którzy z racji moralnych nie mogli uczestniczyć i przyjmować Eucharystii, w ogólne się w tym zgromadzeniu nie pojawiali. Należy w tym miejscu wyjaśnić, że na samym początku absolutną przeszkodą w przyjęciu Komunii św. było popełnienie któregoś z trzech następujących uczynków: apostazji, czyli zaparcia się wiary, zabójstwa lub cudzołóstwa. Ktoś dopuszczający się któregoś z tych grzechów, sam się wykluczał z Kościoła i z udziału w Eucharystii. Ponieważ takie uczynki z natury były znane publicznie, więc nawet jeśliby ktoś nie chciał się do nich przyznać, to przypomniały mu o tym władze wspólnoty, oficjalnie go usuwając z Kościoła. Taki grzesznik tracił łączność, czyli „komunię” z Kościołem. Dopiero po przywróceniu tej komunii, czyli po odbyciu stosownej pokuty, odzyskiwał prawo udziału w Eucharystii.
Mogło się natomiast zdarzyć, zwłaszcza wśród chrześcijan pierwszej generacji, że ktoś otrzymywał czasowy zakaz uczestnictwa w Eucharystii. W Didaché zapisano, by ten, kto żyje w niezgodzie z innym członkiem wspólnoty, był pozbawiony prawa do uczestnictwa w Eucharystii do czasu pojednania się bratem[15]. Podobne zakazy mogły funkcjonować w innych Kościołach, choć nie zawsze musiało to być zapisane. W tej sytuacji budziłby zdziwienie, a może nawet zgorszenie, wierny obecny na Eucharystii i nieprzystępujący do Komunii św. Formalnie nie było nakazu przystępowania, ale było to zrozumiałe samo przez się. Dopiero gdzieś od końca trzeciego wieku, wśród uczestników Eucharystii, pojawili się pokutnicy, którzy czekali na ostateczne pojednanie z Kościołem. Mogli oni uczestniczyć w całej liturgii mszalnej, ale nie mogli przyjmować Komunii św. Był to kategoria wiernych, którym nie wolno było korzystać z Eucharystii, co nie oznaczało, że byli tego niegodni. Po prostu musieli odbyć przepisana procedurę pokutną.
W czwartym wieku duszpasterze zaczęli się borykać z innym problemem. Wśród uczestników Eucharystii dostrzegali takich, którzy ich zdaniem nie powinni do niej przystępować. Mieli zastrzeżenia co do właściwego przygotowania tych wiernych do przyjmowania Komunii św. Nie mogli jednak jej im odmawiać, bo w grę wchodziły nie jakieś ciężkie grzechy, ale takie po których bezpośrednio „nie wypadało” iść do Komunii św. Duszpasterze zachęcali więc tych chrześcijan tylko do gorliwszych aktów pokutnych. Każdy bowiem chrześcijanin miał sam w swoim sumieniu zadośćuczynić za swoje grzechy.
Kwestia właściwego przygotowania do Komunii św. stała się bardziej aktualna wtedy, gdy weszła praktyka sprawowania Eucharystii w dni powszednie. Wtedy, mówiąc nieco w uproszczeniu, nie było czasu na praktykowanie surowszego postu, czy jakiegoś umartwienia, a to były środki, którymi chrześcijanie starali się zadośćuczynić za codzienne grzechy. Stąd co bardziej wrażliwsi duszpasterze podnosili w swoich wystąpieniach kwestie godziwego przystępowania do Eucharystii tych chrześcijan, którzy dopuszczali się czynów nielicujących ze świętością Eucharystii. Mogło się zdarzyć jeszcze cos gorszego. Do Komunii mógł się zbliżać chrześcijanin, który potajemnie dopuścił się czynu zagrożonego pozbawieniem prawa do korzystania z tego sakramentu. Od czwartego wieku sprawa była o tyle delikatniejsza, że utrata komunii ze wspólnotą groziła za dużo więcej grzesznych uczynków niż to było na początku. Dokąd jednak sprawa nie stała się publiczną, biskup nie mógł odsunąć takiego grzesznika od udziału w Eucharystii. Sumienie jednak winno w tym wypadku reagować i do tego odwoływali się kaznodzieje. Sam grzesznik powinien w porozumieniu z biskupem podjąć pokutę i dopiero po jej zakończeniu na nowo przyjmować Komunię św..
Bezpośrednim przygotowaniem do przyjęcia Komunii św. było zachowanie postu. Zasadniczo polegał on na tym, że Eucharystię przyjmowano na czczo, czyli przed pierwszym posiłkiem w danym dniu. Był to zwyczaj pradawny oraz mocno zakorzeniony i dość łatwy do przestrzegania, zważywszy na wczesna porę sprawowania Eucharystii. Trudność pojawiała się wówczas, gdy Mszę św. sprawowano później: tak było w przypadku Mszy św. za zmarłych, które pojawiły się w czwartym wieku i sprawowane były w ciągu dnia. Wtedy dochowanie postu stawało się trudniejsze, ale zawsze możliwe. Tylko więcej kosztowało. Nie było jednak dyspensy od jego zachowania[16].
W samych katechezach poświęconych Eucharystii, kwestię udzielania Komunii świętej biskupi wyjaśniali bez udziału osób postronnych, a tych katechez nie zapisywano, więc nie wiemy jak wyglądały te pouczenia. Tylko bardzo ogólne uwagi były szerzej publikowane i z nich można się co nieco na ten temat dowiedzieć. Być może kwestie praktyczne nie były aż tak trudne i wystarczyło na ten temat tylko krótkie pouczenie przed samą Komunią św..
W katechezach św. Cyryla Jerozolimskiego jest mowa o tym jak należy przyjmować Komunię świętą. Wierny powinien podejść do szafarza rozdzielającego Ciało i Krew Pańską. Podstawić lewą dłoń pod prawą i mówiąc „Amen” przyjąć Ciało Pańskie na prawą rękę. Następnie, uważając by nie uronić żadnej okruszyny, włożyć je do ust. Bardzo ważna była odpowiedź wiernego „Amen”, bo ona oznaczała wyznanie wiary w realną obecność Chrystusa w eucharystycznym chlebie. Następnie należało przyjąć z kielicha Krew Pańską, dotknąć palcami wilgotnych warg i tymi samymi palcami dotknąć oczu, czoła, nozdrzy, uszu, by w ten sposób uświęcić swoje zmysły[17]. Zapewne, w podobny sposób wyglądało udzielanie Komunii świętej w innych kościołach.