Pobożność eucharystyczna w Kościele starożytnym

Najważniejszym momentem życia chrześcijańskiego było sprawowanie Eucharystii.

W swojej Apologii św. Justyn daje do zrozumienia, że określenie „eucharistia” dotyczy trzech rzeczywistości: obrzędu, „pokarmu zwanego eucharystią”, oraz modlitwy, podczas której złożone na ołtarzu chleb i wino z wodą stają się wspomnianym pokarmem. Analizując każdą z tych rzeczywistości, poznajemy sposób, w jaki pierwsi chrześcijanie traktowali Eucharystie i jak się do niej odnosili. Tym samym otrzymujemy obraz „pobożności eucharystycznej”, charakterystycznej dla pierwszych chrześcijan.  

Obrzęd

Najważniejszym momentem życia chrześcijańskiego było sprawowanie Eucharystii. Tak było od samego początku. Pierwsi chrześcijanie gromadzili się w wybrany i ustalony dzień, który dla nich był pamiątką Zmartwychwstania Chrystusa, aby pod przewodnictwem swojego biskupa sprawować Eucharystię. Ten dzień nazwali Dniem Pańskim, a przypadał on po żydowskim szabacie, czyli w dzień Słońca jak mówili poganie. W języku polskim dzień ten nazwano niedzielą.             

Liturgia rozpoczynała się zwykle wieczorem poprzedniego dnia i przeciągała do wczesnych godzin porannych. Nie była to jednak niewzruszona zasada i  z czasem przenoszono tę celebrę na wczesne godzinny poranne, w sam Dzień Pański. Początkowo chrześcijanie gromadzili się w domach prywatnych, stanowiących własność jednego z członów wspólnoty. Domyślać się można, że wybierano większy dom, delikatnie go aranżowano, tzn. ustawiano prowizoryczny ołtarz, a po celebrze przywracano do poprzedniego stanu. Ważną rzeczą była możliwość zachowania dyskrecji i zabezpieczenie się przed nieproszonymi gośćmi.

Miejscem celebry mogły być także groby męczenników, nad którymi – o ile to było możliwe - budowano kaplice[1]. Tam zazwyczaj sprawowano Eucharystię w dniu wspomnienia danego męczennika, czyli w rocznicę jego męczeństwa. Gdzieś od trzeciego wieku chrześcijanie zaczęli budować kościoły.

Od czasów Konstantyna Wielkiego chrześcijanie mogli już oficjalnie gromadzić się w budynkach przeznaczonych z zasady do celów liturgicznych. Ich wielkość i wygląd zależała od wielu czynników. Część z nich powstała z uwzględnieniem realnych potrzeb, a zatem była uzależniona od ilość wiernych gromadzących się na nabożeństwa. Inne miały swoim wyglądem imponować i bardziej świadczyć o wielkości fundatora, niż o potrzebie społeczności katolickiej. Podobnie rzecz się miała z wystrojem tych świątyń. Ściany większości kościołów były albo bez żadnych ozdób, albo, co najwyżej przyozdobiona kolorowymi płytami. Pierwsze malowidła i mozaiki zaczynają się pojawiać dopiero pod koniec czwartego wieku. Jedynie kamienne posadzki miały coraz częściej formę kolorowych mozaik. Kształt i wystrój wnętrza uwzględniał przede wszystkim potrzeby liturgiczne. Kościół był zatem podzielony na dwie zasadnicze części: jedną przeznaczoną dla wiernych, oraz drugą, znajdującą się na przodzie, czyli prezbiterium dla biskupa i prezbiterów. W prezbiterium był ołtarz, za którym stała katedra, czyli krzesło dla biskupa. Obok mogły być ławy dla prezbiterów. Prezbiterium było nieco podwyższone, dla lepszej widoczności. Było też miejsce przeznaczone dla lektora, wykonującego czytania.

Już najstarszy obrzęd Mszy świętej składał się z dwóch wyraźnie dostrzegalnych części. Celebra rozpoczynała się zapewne krótkim obrzędem wstępnym, po czym następowała lektura i komentowanie tekstów biblijnych. Była to znana nam do dzisiaj liturgia słowa. W obrzędzie wstępnym od zawsze była jakaś forma aktu pokutnego i przeproszenia za grzechy. Wspomina już o tym jeden z pierwszych dokumentów chrześcijańskich Didaché. Ilość i dobór tekstów biblijnych początkowo ustalał główny celebrans, a z czasem ukształtowały się lokalne tradycje w tym względzie. Ta część kończyła się homilią, głoszoną zazwyczaj przez głównego celebransa. Długość zarówno czytań, jak też homilii, były uzależnione od okoliczności. Św. Justyn, który jako pierwszy informuje nas o tych sprawach, napisał: „dopóki czas na to pozwala”[2]. Była to jak widać formuła bardzo pojemna, umożliwiająca lekturę bardzo wielu tekstów. Ta część mogła się kończyć jakimś znakiem, np. pocałunkiem pokoju, jaki sobie udzielali uczestnicy zgromadzenia.

Druga część rozpoczynała się od przyniesienia i złożenia darów ofiarnych, na które składały się chleb i wino z wodą, a więc dary potrzebne do konsekracji, jak też dary składane na rzecz potrzebujących. Nad darami złożonymi na ołtarzu, biskup przewodniczący zgromadzeniu, odmawiał dłuższą modlitwę. Długo nie było ksiąg liturgicznych takich, jakie znamy współcześnie. Celebrans sam taką modlitwę tworzył, choć według schematu, który dość wcześnie się wykształcił. Pierwsza zapisana modlitwa pochodzi z trzeciego wieku[3]. Na początku była ona prawdopodobnie bardzo prosta, ale z biegiem czasu rozrastała się o kolejne elementy składowe. W trakcie tej modlitwy dokonywała się przemiana złożonych darów w „Eucharystię” – jak tłumaczył postronnym wspomniany św. Justyn. Rozdzielano ją między wiernymi, czyli miała miejsce Komunia św., po czym następowało zakończenie Mszy św.. Między ubogimi rozdzielano to, co zostało złożone na ich potrzeby. Zgromadzenie rozchodziło się do domów. Diakoni z kolei roznosili Eucharystie tym, którzy nie mogli przybyć.

 Ten schemat mógł być ubogacany mniej istotnymi elementami uzupełniającymi, co w dużej mierze zależało od biskupa, przewodzącego całej liturgii. Niektóre z wprowadzanych elementów pozostawały już w liturgii na trwałe. W ten sposób powstawały lokalne tradycje, których później skrupulatnie przestrzegano. Tak rodziły się poszczególne ryty, stanowiące o bogactwie liturgicznym Kościoła. Jednak gdy liczba uczestników liturgii co raz bardziej rosła, na improwizację nie było miejsca: konieczne stawało się zaprowadzenie pewnego ładu. Poszczególne elementy celebry musiały być na stałe ustalone i przygotowane. Było to ważne zwłaszcza dla osób odpowiedzialnych za przebieg liturgii. Z kolei  wszyscy uczestnicy musieli się do zachowania tego porządku przyzwyczaić, co nie mogłoby mieć miejsca w warunkach ciągłej improwizacji.

Można założyć, że pierwotnie liturgia była bardziej spontaniczna. Gdy sprawowana była w małej grupie celebrans mógł sobie pozwolić na liczna improwizacje, tak przy komponowaniu modlitw, jak też przy wprowadzaniu nowych elementów. Uczestnicy musieli wiedzieć kiedy mają sią włączać, co mają odpowiadać, albo recytować. Na kompozycję nowej modlitwy eucharystycznej wpływ miała pobożność oraz teologiczna formacja biskupa, który był jej autorem. Do tego należy dodać troskę o piękno języka, co zwłaszcza stało się widoczne w czwartym wieku, kiedy te modlitwy zaczęto w znacznej części spisywać. Autorstwo wielu znanych do dziś anafor przypisuje się wielkim biskupom starożytności chrześcijańskiej: np. św. Bazylemu, św. Janowi Chryzostomowi.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..