Pobożność eucharystyczna w Kościele starożytnym

Najważniejszym momentem życia chrześcijańskiego było sprawowanie Eucharystii.

Uczestnicy

Uczestnikami całej liturgii eucharystycznej mogli być tylko pełnoprawni chrześcijanie pozostający w pełnej jedności ze wspólnotą. Zazwyczaj mieszkali w tej samej miejscowości, więc się znali. Sprawa się komplikowała w przypadku przyjezdnych. By zostać dopuszczonym konieczne było przedstawić  „listy polecające” od własnego biskupa. Przynajmniej od trzeciego wieku w liturgii słowa mogli uczestniczyć katechumeni, których mogło być w czwartym wieku bardzo dużo, szczególnie w niektórych okresach roku (np. W. Post). Zajmowali oni w kościele wyznaczone miejsce i po zakończeniu liturgii słowa musieli opuścić zgromadzenie. W pewnym okresie obok katechumenów pojawiły się również niektóre kategorie pokutników. Spośród nich niektórzy mogli brać udział w całej liturgii, tylko Komunii św. nie mogli przyjmować. Nad tym, by w kościele nie znalazł się ktoś niepowołany czuwali odpowiedzialni za to diakoni, subdiakoni oraz ostiariusze.

Każdy z uczestników winien zająć właściwe dla siebie miejsce w kościele. Najbardziej widoczny był podział ze względu na płeć, jako że: „ludzie czyści gromadnie napływają do kościołów, gdzie obie płcie są przyzwoicie oddzielone od siebie”[4]. Istotny był też podział na poszczególne kategorie: duchownych, dziewice konsekrowane oraz wdowy, wiernych, katechumenów, pokutników. Zachowanie takiego porządku ułatwiało sprawowanie obrzędu, a w niektórych wypadkach zapobiegało niepotrzebnym rozproszeniom i pomagało skupić uwagę. Całkowicie z uczestnictwa w Eucharystii wykluczeni byli poganie oraz osoby ekskomunikowane. Takich osób w ogóle nie wpuszczano do kościoła. Czuwały nad tym wspomniane już wcześniej służby kościelne.

Uczestnikami liturgii eucharystycznej byli przede wszystkim ludzie dorośli, bo tacy w zdecydowanej większości przyjmowali chrzest. Zaangażowanie poszczególnych uczestników w samą liturgię, były w omawianym okresie mocno zróżnicowane. Tak można wnioskować na podstawie uwag, jakie pod adresem obecnych w kościele kierowali kaznodzieje. Włączenie się w liturgię zależało z pewnością od osobistej pobożności, ale być może również od czynników czysto zewnętrznych. W jeszcze większym stopniu zróżnicowane było zaangażowanie wewnętrzne. W liturgii eucharystycznej brali udział chrześcijanie głęboko pobożni i prowadzący życie religijne, obok których byli jednak tacy, do których stylu życia duszpasterze zgłaszali uzasadnione zastrzeżenia. Formalnie nie mogli ich ze wspólnoty wykluczyć, pozostawało im tylko apelowanie do sumień o samo-wykluczenie i rozpoczęcie właściwej pokuty. Udział tych chrześcijan w liturgii był tylko pozorny, bo nawet nie stać ich, jak zauważa kaznodzieja, na szczere uderzenie się w piersi na słowa „odpuść nam nasze winy”[5].

Zadanie uczestników Eucharystii polegało przede wszystkim na uważnym śledzeniu całej akcji liturgicznej, słuchaniu i rozważaniu podawanego im Słowa Bożego, odpowiadaniu na wezwania głównego celebransa oraz diakonów, a także na włączaniu się w śpiewy i recytacje. Recytacja i śpiew psalmów były już starodawnym zwyczajem, natomiast w czwartym wieku wszedł zwyczaj śpiewania hymnów. Jeśli wierzyć św. Augustynowi oraz biografowi św. Ambrożego, to zwyczaj śpiewania hymnów pojawił się we wschodnich Kościołach, a na Zachód z powodzeniem przeszczepił go św. Ambroży. Z Mediolanu zwyczaj rozszerzył się na inne Kościoły łacińskie. Śpiewy te wykonywano najczęściej chóralnie, albo na zmianę z kantorem. Kantor śpiewał psalm, a ogół uczestników powtarzał werset, który miał charakter antyfony. W niektórych regionach śpiewy psalmów, albo przynajmniej antyfon, były bardzo popularne, również poza liturgią. Można, zatem domniemywać bardzo żywiołowe wykonywanie tych śpiewów w czasie Mszy św., co mogło pobudzać do głębokich wzruszeń. Świadectwo tego znajdujemy u św. Augustyna, który jeszcze, jako zwykły wierny tuż po chrzcie wzruszał się do łez słuchając śpiewu hymnów i kantyków[6].

Zachowanie wiernych było czasem mało stosowne, albo nawet wręcz naganne. Wówczas pod adresem uczestników zachowujących się niestosownie w trakcie nabożeństwa kierowane są krytyczne uwagi. Gwoli ścisłości należy dodać, że zastrzeżenia dotyczą przede wszystkim zachowania w czasie długiej liturgii słowa, kiedy to w kościele zdarzało się prowadzić głośne rozmowy, niekiedy uczestnikom brakowało należnego skupienia. Nawet osoby zdawać by się mogło bardziej uświadomione w tym względzie, do jakich należy zaliczyć dziewice konsekrowane, zasługiwały czasem na upomnienia[7]. Częściej uwagi duszpasterzy dotyczyły żywych reakcji na słowa homilii. Wyrażano je spontanicznie w bardzo różnorodny sposób. Swój aplauz dla kaznodziei słuchacze najczęściej wyrażali poprzez radosne okrzyki, albo oklaski[8]. Zdarzały się również protesty, zwłaszcza wtedy, gdy głos kaznodziei nie docierał do wszystkich.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..