Aż po czas reformacji i nauczanie Soboru Trydenckiego w spojrzeniu na kwestię natchnienia Pisma Świętego dominował model prorocki.
Stopnie natchnienia. Objawienie i natchnienie
Polemika z poglądami teologów rozumiejących natchnienie jako „Boży dyktat”, jak również konieczność podkreślenia udziału autor ludzkiego w powstawaniu poszczególnych ksiąg stały u podstaw teorii Leonarda Lessius’a (†1623 r.). Zdaniem tego lowańskiego jezuity nie wszystkie słowa czy zdania Pisma Świętego muszą być natchnione. Dowodził on, iż pewne części, a nawet całe księgi mogły zostać napisane dzięki własnemu wysiłkowi autora i dopiero później zatwierdzone przez Ducha Świętego jako bezbłędne.
Kontynuatorzy myśli Lessius’a wskazywali różne stopnie natchnienia: uprzedzające (antecedens), towarzyszące (concomitans) i następujące (subsequens). Najwyższym stopniem natchnienia, według tych teologów, było natchnienie uprzedzające – bezpośrednie. Było ono widoczne w księgach, objawieniowych (np. Apokalipsa). Inne księgi, według tych badaczy, cieszyły się natchnieniem towarzyszącym, które polegało na swoistego rodzaju czuwaniu Ducha Świętego nad bezbłędnością przekazu lub następującym, które stawało się już po napisaniu księgi (np. Księgi Machabejskie).
Powyższe teorie zostały odrzucone przez Sobór Watykański I, gdyż minimalizowały wpływ Boga na powstawanie mniejszych czy większych części Ksiąg Pisma Świętego. Dywagacje te wprowadziły jednak cenne rozróżnienie pomiędzy objawieniem a natchnieniem. O ile bowiem objawienie było ukazaniem prawdy hagiografowi, o tyle natchnienie wskazywało na szczególne poruszenie przez Ducha Świętego, który skłaniał pisarza do napisania pewnych prawd oraz towarzyszył mu w tym dziele. Stąd też słusznie L. Lessius zaprzeczał konieczności objawienia słów lub idei które hagiograf poznawał – mógł zdobyć własnym wysiłkiem. Takiego spojrzenia jednak nie można odnosić do natchnienia. Za każdy bowiem fragmentem każdej Księgi Pisma stoi autorytet Boga.