Aż po czas reformacji i nauczanie Soboru Trydenckiego w spojrzeniu na kwestię natchnienia Pisma Świętego dominował model prorocki.
Aż po czas reformacji i nauczanie Soboru Trydenckiego w spojrzeniu na kwestię natchnienia Pisma Świętego dominował model prorocki. Natchnienie Biblii pojmowano analogicznie do natchnienia proroków, przez których mówił do swojego ludu sam Bóg. W duchu nauki ojców Kościoła teologowie średniowieczni podkreślali nade wszystko działanie Boże, choć dostrzegli także współpracę w tym dziele człowieka. Z biegiem czasu coraz większy nacisk był kładziony na analizę relacji między Bogiem – będącym autorem głównym Pisma Świętego, a człowiekiem – którego określano mianem autora narzędnego tegoż dzieła. Takie spojrzenie na kwestię natchnienia można znaleźć u wielkich scholastyków: Alberta Wielkiego (†1280 r.), Henryka z Gandawy (†1293 r.), Tomasza z Akwinu (†1274 r.) oraz u reformatorów z XVI wieku.
Dla św. Tomasza, który zajmował się głównie charyzmatem prorockim, natchnienie zaś skrypturystyczne interesowało go jedynie ubocznie, proroctwo, było przede wszystkim poznaniem, które przerastając zdolności naturalnego rozumu, domagało się światła nadnaturalnego (lumen intellectuale). Prorok mógł mówić o czymś, co poznał w sposób naturalny, jednakże dopiero lumen intellectuale pozwalało nieomylnie osądzić przedmiot poznania. Analizując charyzmat prorocki, św. Tomasz dokonał ważnego rozróżnienia pomiędzy res acceptae (treści poznawcze), które mogą być osiągnięte zarówno w sposób naturalny jak i nadnaturalny, a iudicium de rebus acceptis (sąd o treściach), który mogło się dokonać jedynie pod wpływem światła nadprzyrodzonego, gwarantującego słuszność osądu[1].
Akwinita wskazywał, iż poznaniu prawdy u proroków towarzyszyło oświecenie Boże, które rozciągało się zarówno na sam proces poznania danej prawdy, jak i na osąd nad poznaną prawdą. Dzięki temu oświeceniu, prawdy wyrażone przez proroków miały wartość nieomylnej prawdy Bożej.
Większość scholastyków uznawała prorokowanie za habitus, tzn. za dar, który w sposób stały obdarzał proroka nową naturą. Św. Tomasz jednak wskazywał, że prorokowanie jest darem udzielanym prorokowi przez Boga na czas określony do wykonania konkretnego zadania. Ten dar dotyczył funkcji poznawczych, nie udostępniał jednak prorokowi bezpośredniego wglądu w rzeczywistość Bożą, lecz przez „podobieństwo” udzielał mu Boskiego oświecenia. Proroctwo nie było związane ze sposobem zdobywania wiedzy, ale polegało na osądzie, iż dana wiedza jest Słowem Bożym. Był to dar udzielony prorokowi nie dla osobistego uświęcenia, lecz ze względu na wspólnotę.
Św. Tomasz, podobnie jak jego poprzednicy, nie rozróżniał natchnienia od objawienia. Jednak rozumowanie Tomasza można odnieść również do charyzmatu skrypturystycznego. Również bowiem hagiografowie zapisali rzeczy podane im bezpośrednio przez Boga, jak i poznane w sposób naturalny. Osąd tych rzeczy został jednak dokonany pod wpływem światła nadprzyrodzonego, dzięki któremu wykluczony został jakikolwiek błąd.
Dla zrozumienia natchnienia scholastycy odwoływali się do filozofii Arystotelesa, zwłaszcza do kategorii przyczynowości i jej czterech rodzajów: przyczyny sprawczej, materialnej, formalnej i celowej. W kategorii przyczyny sprawczej mówiono o pierwszej przyczynie sprawczej – Bóg lub Duch, i instrumentalnej – narzędziowej przyczynie sprawczej – którym był autor ludzki. Stąd też św. Tomasz określał człowieka jako narzędzie wobec Bożego działania: homo fit instrumentum Dei. Dla św. Tomasza Bóg to Autor główny lub nadrzędny w dziele powstania Biblii, ponieważ działał On swoją własną mocą. Człowiek zaś był dla niego autorem drugorzędnym czy też narzędnym, gdyż był pobudzony do działania przez Boga.
Mając na względzie powyższe wskazania natchnienie według św. Tomasza można zdefiniować jako: „Nadprzyrodzony i charyzmatyczny wpływ Boga, jako autora głównego, na władze człowieka, jako autora narzędnego, aby w sposób wolny od błędów, przekazał poznaną w świetle Bożym prawdę Boga”[2].
Stwierdzenie, iż autorem pierwszorzędnym Pisma Świętego jest Bóg, człowiek natomiast jest autorem narzędnym, stało się podstawą dla dalszej analizy działania Boga i człowieka w akcie natchnienia podjętej przez szkołę tomistyczną pod koniec XIX wieku. Punktem wyjścia było pojęcie narzędziowości człowieka oraz nadrzędności Boga w całym procesie natchnienia, czyli Tomaszowe homo fit instrumentum Dei.
Opierając się na powyższych założeniach tomizm wykazywał, iż natchnienie polega na tym, iż Bóg jako przyczyna nadrzędna porusza w sposób nadprzyrodzony człowieka, przyczynę narzędną, do „chcenia Księgi”, „do jej napisania”. Aby powstała Księga, hagiograf wykonywał wszystko to, co czynili autorzy ludzcy piszący zwykłe dzieła. Gromadzili zatem wiadomości, porządkowali je, zastanawiali się nad nimi i podejmowali się spisania. A zatem powstanie księgi, było dziełem tak Boga jak i człowieka.
Wskazania św. Tomasza nie precyzują jednak jak daleko rozciąga się w natchnieniu wpływ Boga na człowieka, nie wspomina także o współdziałaniu człowieka z Bogiem[3].