Objawienie i natchnienie biblijne w myśli kard. Josepha Ratzingera/Benedykta XVI.
Nauczanie zawarte w Dei Verbum zostało przez J. Ratzingera/Benedykta XVI przejęte i pogłębione – nade wszystko rozumienie kwestii Objawienia i natchnienia[1]. Aby wnikać i starać się zrozumieć jego nauczanie o Objawieniu i natchnieniu, trzeba pamiętać, iż dla Benedykta XVI bardzo ważnym było uwzględnianie osiągnięć szkoły historyczno-krytycznej w etapach powstawania Pisma Świętego. Metodę historyczno-krytyczną, traktował on jako oczywiste narzędzie w warsztacie egzegetycznym. Wskazywał, iż używanie jej nie tylko zgadza się z wiarą, ale wręcz z niej wynika. Papież jednak wskazywał także, iż metoda historyczno-krytyczna ma swoje granice, że podlega również różnego rodzaju uwarunkowaniom i ograniczeniom. Stąd też dokonał oceny tej metody zarówno z perspektywy wiary, jak i niejako „z wnętrza” metody, czyli z pozycji naukowej, i zaproponował dokonanie nowego kroku metodologicznego – otwarcia się na hermeneutykę wiary. Właśnie konieczność hermeneutyki wiary jest najbardziej adekwatna, by w sposób właściwy móc interpretować Biblię. Inaczej mówiąc papież postulował nowy krok metodologiczny – uzupełnić metodę historyczno-krytyczną o hermeneutykę wiary. Koniecznym jest, by osiągnięcia naukowe, osiągnięcia samego rozumu otworzyć na element wiary.
Czytający i badający Biblię muszą zdawać sobie sprawę z tego, iż nie są ponad i poza historią oraz Kościołem. Biblia jest jedną księgą, która jest owocem jednej historii. A zatem ta historia stanowi właściwe kryterium rozumienia tekstu. Ale „jeśli egzegeza chce być teologią, musi pójść jeszcze krok dalej i uznać, że wiara Kościoła stanowi ten rodzaj sympatii, bez którego tekst nie może się otworzyć człowiekowi. Musi tę wiarę uznać za hermeneutykę, czyli za kryterium rozumienia, które na Biblii nie wywiera dogmatycznego gwałtu, lecz daje jedyną możliwość zachowania jej własnej tożsamości (...) wiara jest tym duchem, z którego narodziło się Pismo, a w konsekwencji stanowi jedyną bramę wprowadzającą do jego wnętrza”[2].
J. Ratzinger/Benedykt XVI wskazuje, iż pierwsze stadium interpretacyjne Biblii wymaga rzetelnej historycznej egzegezy (co często zawodziło u Ojców Kościoła i w średniowieczu), a drugie musi uwzględnić rozpatrywanie tekstu w całym historycznym dynamizmie, a przede wszystkim z perspektywy wydarzenia Chrystusa (co często pomniejsza współczesna egzegeza). Dopiero harmonia obu metod zapewnić może poprawne rozumienie Biblii.
J. Ratzinger/Benedykt XVI wskazuje, iż wszystkie ludzkie słowa Pisma opierają się „na »Objawieniu«, to znaczy, że ich autor przeżył pewne doświadczenie, które transcenduje cały zapas jego własnych doświadczeń. W słowach ludzkich mówi Bóg i w ten sposób pojawia się specyficzne niedostosowanie konkretnego słowa do źródła, z którego pochodzi”. Stąd też dany tekst może powiedzieć nawet więcej, niż mógł pomyśleć jego autor. Ratzinger przypomina, iż Objawienie to proces dynamiczny dokonujący się na linii Bóg-człowiek, i dlatego nie można Biblii nazywać „Objawieniem”: „Biblijne słowo jest świadectwem Objawienia, nie ujmuje go jednak w taki sposób, że całe wchodzi w Biblię. Biblia poświadcza Objawienie, jednak pojęcie Objawienia zawiera w sobie coś więcej od niej”[3].
W Objawieniu mamy do czynienia z wydarzeniem zbawczym, w którym Bóg nie tyle przekazuje niezwykle ważne dla człowieka prawdy, ale odsłania samego siebie, co domaga się odpowiedzi ze strony człowieka. W Objawieniu zatem nie chodzi jedynie o poznanie intelektualne, ale o zaangażowanie się całego człowieka w proces zbliżania się do Boga. Chodzi o jednoczenie się człowieka z Bogiem[4].