Autor ostatniej księgi Pisma św. korzystał z wielu źródeł, gdy posługiwał się językiem symbolu.
Taka interpretacja Apokalipsy św. Jana podtrzymywana jest przez różne sekty, które co jakiś czas ogłaszają przewidywaną datę końca świata. Nie można jej przyjąć, nawet w złagodzonej postaci.
Poglądy, wskazujące na bliski koniec świata, są niezgodne z zamysłem Chrystusa, który powiedział: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Mk 13,32). Tymczasem wciąż pojawiają się ludzie przekonani o końcu świata i w związku z tym organizujący „krucjaty”. „Szczególnie często i głośno zabierają głos prorocy fatalizmu, którzy ze stojącego przed nami wyzwania czynią źródło lamentu i narzekań. Zalecają rozdzieranie szat, nawołują do praktykowania ascezy i wyrzeczenia jako jedynej skutecznej obrony przed sądem Boga. Szanuję ten pogląd, choć, oczywiście, go nie podzielam. Niepokoi mnie jednak, że prorocy ci starają się uwierzytelnić swoje przekonania w oparciu o tekst Apokalipsy, w której orędziu widzą przepowiednie nihilizmu i katastrof. Nie to bynajmniej pragnie nam przekazać jej autor. Bogata symbolika służy wezwaniu do obudzenia i ożywienia w sobie nadziei. Ta zaś nie idzie w parze z lękiem”.[2]